Witajcie Kochani!
Po dłuższej przerwie, którą spędziliśmy w górach, wracamy do szarej codzienności. Za oknem pierwsze oznaki nadchodzącej wiosny a u mnie jeszcze troszkę zimowo... ;) A to za sprawą nowych stworków - Pingwinków. Pomysł na nie pojawił się przypadkiem, podczas zabawy z synkiem. Niektórzy pewnie będzie kojarzyć tą maskotkę... ;)
Postanowiłam sfotografować poszczególne etapy realizacji stworków, gdyby ktoś z Was miał troszkę wolnego czasu i wielką ochotę na szycie.
Szablon na Pingwinka narysowany został na kartce A3.
Postanowiłam uszyć trzy maskotki, każda w innym kolorze. Środek (mniejszy owal) wycięty został surówki lnianej, a pozostałe elementy z materiału bawełnianego.
Oczka i dzióbek wycięty z filcu.
Oczka zostały doszyte maszynowo do mniejszego kawałka materiału (surówki lnianej), który później został przyszyty do głównej, przedniej części maskotki. Dziób przyszyłam ręcznie.
Łapko/skrzydełka zostały zszyte wraz z ociepliną, dzięki czemu są sztywniejsze.
Dwa kawałki materiału (przód i tył) połączyłam szpilkami, lewą stroną na zewnątrz. Należy pamiętać również o dopasowaniu łapko/skrzydełek już na tym etapie. Szyjemy maszynowo lub ręcznie, na dole zostawiając otwór na wypełnienie maskotki.
A oto efekty. Niestety Pingwin beżowo - kropkowy wraz z nadejściem wiosny wyfrunął z gniazda, więc jestem w posiadaniu tylko dwóch ;)
A poniżej mój Staś sprawdza czy w Tyliczu śnieg smakuje tak samo, jak w domu...